Dzisiaj 3 proste sposoby na domowe puree z dyni. Plus bonus, czyli najprostszy sposób na przechowanie dyni na zimę:)
Składniki oraz szczegółowe przepisy podaję poniżej. Wypróbuj i podziel się Twoją opinią! A oto krótki filmik jak zrobić puree z dyni (3 proste sposoby) oraz bonus, czyli najprostsza mrożona dynia na zimę:) Zapraszam do obejrzenia!
Puree z dyni (3 proste sposoby)
To co, domowe pure z dyni? Nic prostszego –można je przygotować na bieżące potrzeby i zużyć w ciągu kilku dni (do ciast, pierogów, zup, deserów itp.) lub zapasteryzować albo zamrozić. Technika jest prosta: wystarczy dynię ugotować np. na parze lub upiec w piekarniku, potem, jeśli trzeba, odsączyć i zmiksować. Można ją też dusić na oliwie z przyprawami.
Zaprezentuję zatem trzy wersje, bo wielkiej filozofii tu nie ma, a każda jest w porządku, więc sami zdecydujcie, która Wam bardziej pasuje:
- z dyni duszonej w wodzie lub na parze (puree uniwersalne: do dań słodkich i wytrawnych)
- z dyni pieczonej (dłuższe w przygotowaniu, ale ma chyba więcej smaku, także uniwersalne: do dań słodkich i wytrawnych)
- z dyni na oliwie z przyprawami (puree do dań wytrawnych: zup, farszów, itp.)
Wariant 1: Dynia gotowana na parze:
czas przygotowania: ok. 5 minut + 20-25 minut gotowania
potrzebne:
- dynia (w dowolnej ilości)
- naczynie do gotowania na parze
(tj. specjalny garnek/naczynie LUB zwykły garnek + wkładka do parowania LUB zwykły garnek + durszlak) - kuchenka (gazowa, indukcyjna, itp.)
Dynię przekrawam na pół, wydrążam pestki oraz włóknisty miąższ, twardy miąższ, który zostanie obieram ze skóry. Dla mnie najwygodniej jest pokroić wydrążoną już dynię w mniejsze kawałki i każdy po kolei obrać. Obraną kroję w kostkę, układam na sicie do parowania i gotuję na parze do miękkości.
Gotuję klasycznie jak na parze tj. 1) wody tylko tyle, by zakryć dno, ale nie moczyć sita i dyni od spodu, 2) pod przykryciem i 3) bez przypraw. Trwa to mniej więcej 20 minut (jeśli korzystacie z szybkowara, to szybciej). Ugotowaną wyjmuję i zostawiam na sicie do lekkiego przestygnięcia i odsączenia.
Wariant 2: Dynia pieczona:
Czyli wersja z piekarnika wymaga dwa razy więcej czasu, ale nie trzeba jej obierać.
czas przygotowania: ok. 5 minut + ok. 45 minut pieczenia
potrzebne:
- dynia (w dowolnej ilości)
- blacha wyłożona papierem lub matą do pieczenia
/LUB naczynie żaroodporne z pokrywką (patrz przepis)/ - piekarnik
Dynię przekrawam na pół, wydrążam pestki oraz włóknisty miąższ. Twardy miąższ ze skórą wystarczy pokroić w mniejsze kawałki np. 5 x 5 cm (im mniejsze, tym szybciej się upieką).
Pokrojoną układam na blasze skórą do dołu, dzięki czemu miąższ nie przyklei się do blachy i łatwiej później ją umyć.
Uwagi:
– Zazwyczaj piekę w ten sposób dwie średnie (kilkukilogramowe) dynie na dwóch blachach w jednym rzucie.
– Z innych opcji: można też piec dynię w naczyniu żaroodpornym pod przykryciem (np. z folii) –wtedy jednocześnie piecze się i paruje.
Wstawiam do rozgrzanego do 180 st. C piekarnika i piekę do miękkości. Większe kawałki potrzebują ok. 45 minut, mniejsze (np. plastry) ok. 20-25 minut. Upieczoną wyjmuję, oddzielam miąższ od skóry i mogę szykować puree.
I to są wersje uniwersalne, bo bez przypraw –do wykorzystania na słodko i w wariantach wytrawnych. Można jednak zrobić od razu puree z przyprawami np. z solą, pieprzem i podsmażone na oliwie i jest to wersja idealna do zup, pierogów czy naleśników. Coś pysznego. Przepis naszych babć, tylko, że one chyba używały masła, ja biorę oliwę.
Wariant 3: Dynia na oliwie z przyprawami:
czas przygotowania: ok. 5 minut + ok. 20 minut duszenia
potrzebne:
- dynia (w dowolnej ilości)
- mała ilość masła lub oliwy z oliwek do podsmażenia
- sól i pieprz –do smaku
- opcjonalnie:
– inne ulubione przyprawy (np. gałka muszkatołowa, imbir, cynamon, zioła, itp.)
– woda do podlania (jeśli małe grzanie i co jakiś czas mieszamy, to nie ma potrzeby) - garnek z pokrywką
Nie podaję dokładnych proporcji bo nie ma to większego znaczenia –biorę taką dynię, jaką mam. Dynię przekrawam na pół, wydrążam pestki oraz włóknisty miąższ, twardy miąższ, który zostanie obieram ze skóry. Dla mnie najwygodniej jest pokroić wydrążoną już dynię w mniejsze kawałki i każdy po kolei obrać. Obraną kroję w kostkę lub dowolne mniejsze kawałki.
W garnku rozgrzewam oliwę –nie za dużo (tylko by przykryła dno), wkładam dynię, posypuję solą i pieprzem, mieszam i duszę do miękkości na małym ogniu. Można podlać wodą, ale jeśli jest mały ogień i często mieszamy, to nie ma takiej potrzeby.
Kiedy zmięknie (u mnie jakieś 20 minut), wyłączam grzanie i zostawiam do ostygnięcia. Jeśli trzeba, odcedzam (np. na sicie).
Robimy puree
W każdym z wariantów szykuję je tak samo –tj. mam ugotowany lub upieczony lub uduszony miąższ i trzeba go rozdrobnić. Można widelcem, ale oczywiście lepiej jest zrobić to dokładniej i np. przetrzeć przez sito lub skorzystać z blendera. I gotowe:)
Każdy z prezentowanych wariantów będzie miał nieco inną konsystencję, bo woda mniej lub bardziej odparowała podczas obróbki termicznej.
Jeśli jest wodniste, to przekładam na sito i zostawiam do odsączenia, ale nie za mocno puree nie powinno być suche.
Z drugiej strony, jeśli dynia jest bardzo mączysta, to bywa, że nie ma nic do odsączania. Wtedy z kolei dolewam odrobinę przegotowanej wody tak, żeby uzyskać pożądaną konsystencję –puree powinno być dość rzadkie, ale nie płynne. Porównując: na pewno rzadsze niż klasyczne puree ziemniaczane, może coś jak zblendowane deserki dla dzieci.
Zastosowanie
Dwa pierwsze warianty puree są bardzo uniwersalne tzn. można wykorzystywać do dań słodkich i wytrawnych, bo są bez przypraw i doprawiamy je dopiero później, we właściwym daniu. Takie puree sprawdzi się do ciast, deserów, farszów (np. na pierogi), placuszków, do zup, itd.
Wersja z przyprawami jest doskonała do zup, jak i w roli farszu np. do naleśników czy pierogów (świetnie smakuje w farszu z kurczakiem lub z twarogiem).
Jak przechowywać
Takie puree można przechowywać w lodówce np. w słoiku do 3, maksymalnie 5 dni, ale raczej nie dłużej. Można też poporcjować i np. zamrozić. Lub zawekować. Ja zdecydowanie wolę zamrozić.
Mrożenie:
Wkładam równe porcje (np. 1/2 szklanki) do woreczków, szczelnie zamykam i rozpłaszczam na taflę (coś jak kupny mrożony szpinak). Układam na desce i w ten sposób zamrażam, a później, gdy mam już zamrożone tafle, to kładę jeden worek na drugim. Takie puree nie zajmuje dużo miejsca w zamrażarce, a jest naprawdę świetną sprawą na zimę. Zresztą, nie tylko, bo można je wykorzystywać przez okrągły rok:)
Pasteryzacja/Wekowanie:
Obecnie już dyni nie pasteryzuję, tylko wszystko mrożę. Nic nadzwyczajnego jednak tu nie ma i wszystko dzieje się standardowo tj. czyste, wyparzone słoiki i nakrętki, nakrętki nowe, niepowyginane i nieuszkodzone, wkładamy do słoików, zakręcamy i można pasteryzować na mokro (w garnku z wodą) lub w piekarniku. Czyli metoda dowolna: tak, jak zazwyczaj robicie.
Z rzeczy, o których warto pamiętać to:
– Nie należy napełniać słoików po sam brzeg (trzeba zostawić 2-3 cm od góry), bo zawartość słoika ma tendencje do podnoszenia się podczas pasteryzacji i wydostawania się z niego.
– Przetwory bez dodatku cukru czy octu pasteryzuje się nieco dłużej niż np. powidła czy dżemy, bo nawet do godziny. Następnie zostawiamy do całkowitego wystygnięcia, a najlepiej jeszcze powtórzyć pasteryzację następnego dnia. Po zawekowaniu przechowywać w ciemnym, chłodnym miejscu (piwnica, spiżarnia).
+BONUS, czyli najprostsza mrożona dynia na zimę:
Puree to jeden z moich ulubionych sposobów na przechowanie dyni. A drugim ulubionym sposobem jest po prostu pokrojenie dyni w kostkę i zamrożenie w porcjach na jeden raz.
Kroję jak do gotowania (stosowna wielkość oraz sam miąższ bez skóry, włókien i pestek), bo potem tylko wrzucam do garnka i gotuję). Prościej już chyba przechować jej się nie da:)
Takie kostki również można ułożyć w woreczkach w tafle i ułożone jeden na drugim zajmują mało miejsca.
Smacznego:)
:: Spróbujesz? A może już po wszystkim i zajadasz się… ze smakiem:)?
Wyślij link do przepisu znajomym i/lub wpisz kilka słów w Komentarzach, dzieląc się Twoją opinią -dziękuję!
18 komentarzy
Joanna
Pani Magdo, a jesli ja juz mam zamrozona dynie w kostkach, to mogę z niej zrobic puree i ponownie zamrozić w takiej formie???
Pozdrawiam!
Elżbieta
Magda pierwszy raz w życiu chciałam zrobić coś z dynią w roli głównej i padło na Twoją zupę dyniową. Kupiłam hokkaido ,ale nie wiedziałam jak się sprawdza czy jest dojrzała no i co mnie czeka.Jakie było moje zdziwienie gdy musiałam walczyć żeby ją przekroić ,a następnie użyć wielkiej siły krojąc ją na części. Prawdę mówiąc zniechęciło mnie to i pokrojoną byle jak narazie zamroziłam. Proszę Cię o odpowiedź jakiej dyni najlepiej szukać żeby się tak nie męczyć i czy rzeczywiście ten gatunek dyni jest aż tak twardy? Na Twoim filmiku widzę,że tak bardzo się nie męczysz przy jej krojeniu.
Elżbieta
Czyżby znowu pytanie umknęło???
MaGda
Nie, odpisałam, ale nie widzę odpowiedzi, więc mówiąc szczerze nie wiem co się stało. Może fakt, że odpisałam z telefonu sprawił, że coś się nie zapisało.
Odpisałam coś w stylu, że mówiąc szczerze rzadko kupuję dynię patrząc na gatunek -idę do warzywniaka lub do pani, która sprzedaje dynie od brata i kupuję po prostu najładniejsze;) Rzadko (chyba tylko 2-3 razy) zdarza mi się szukać konkretnego gatunku dyni.
E.
Zamroziłam dynię w kawałkach, tak jak Pani proponuje.
Jeżeli będę z nich gotować zupę dyniową (krem) to powinnam wcześniej rozmrozić, czy takie zamrożone kawałki wrzucać do garnka i podsmażyć?
MaGda
Ja wrzucam zamrożone (ale podejrzewam, że można rozmrozić, tylko, że jak z każdym rozmrożonym powstanie woda + miękkie warzywa).
E.
Tak właśnie przypuszczałam, że lepiej zamrożone, ale wolałam się upewnić.
Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam 🙂
Angel
Zasadniczo dynia i ja nie bardzo się lubimy, może nawet więcej niż to, ale…u sąsiadki w ogródku dyń do koloru i wyboru. Obejrzałam filmik raz, obejrzałam drugi i doszłam do wniosku, że jak spróbuję raz, to krzywda mi się nie stanie. Końcowy efekt jest taki, że nadal nie lubię dyni, jest jednak genialnym zagęstnikiem do sosów, ciasto z dynią smakuje świetnie (dopóki nie powiem, że jest w nim dynia, to nikt się nie domyśli), a ja musiałam uruchomić drugą zamrażarkę. Pozdrawiam ;))
MaGda
No i jest zdrowa, więc WARTO ją jeść. Cieszę się, że w tych przepisach smakuje:):):) Pozdrawiam serdecznie.
Sylwia
A czy dynii nie trzeba pasteryzować 2 razy? Mi kiedyś kilkanaście słoików się zepsuło z takim puree dyniowym a później przeczytałam, że trzeba było ją 2 razy pasteryzować.
Aga
Czy konieczne jest obieranie dyni? Na filmiku widac ze to hokkaido, a wiec chyba jedyny gatunek ktory mozna jesc ze skora.
Grażyna
P.Kasiu tłuszcz z golonki i czekolady zatyka naczynia krwionośne – w mózgu też – poza tym, nadmiernie obciąża wątrobę przez co osobnik tak odżywiający się kipi złością, staje się zazdrosny, wzbiera w nim niszczycielska siła, nie znosi dobra, szlachetności,bezinteresowności.
Kasia
Pani Grażynko, dlaczego od razu takie słowa. Pod przepisem na takie pyszności, tyle energii negatywnej, niszczycielskiej siły, skąd. Jedzenie powinno łączyć ludzi i tonować emocje. Nie, ja myślę, każdy jest dorosły, każdy decyduje o sobie, swojej rodzinie, każdy wie, w którym momencie co szkodzi czy też nie i to jego wybór, jego konsekwencje i odpowiedzialność, poza tym wszystko jest dla ludzi, życie jest takie krótkie, tak wszystkiego sobie odmawiać, lubię czekoladę, 3 kosteczki, maks. 5 dziennie, tyle starcza, znam czy też niestety znałam osoby odżywiające się bardzo zdrowo, w tej chwili poważnie chorujące, albo przedwcześnie zmarłe, więcej powiem, znam jedzące golonkę, schabowe, syntetyczne witaminy, dobijąjące 100 lat w świetnej kondycji fizycznej i intelektualnej, fakt, golonka tłusta, ale widziałam reportaże z Monachium i nie mogłam nie napisać, takie skojarzenie i smak, zwłaszcza jesienią, a golonka mi naczyń nie zatka bo pojadę na rower albo pójdę na spacer, a nawet, może mi zatkać, któż z nas pewny, że wróci do domu z niego wychodząc, szybciej można zginąć pod kołami samochodu niż obciążyć wątrobę golonką, opinie dietetyków też się zmieniają, różnią, każdy radzi co innego, raz coś można jest, później nie. Życzę Pani pozytywnego odbioru ludzi i ich intencji, pozdrowienia.
Ania
ja czekam na przepis na dynie na słodko i do słoików
Kasia
Chyba się nie doczekamy, Pani Magda na ostrej diecie, no niem mam nic przeciwko, każdy robi co uważa za stosowne dla siebie, ale jak się zmienia profil kanału kulinarnego to należałoby również zmienić nazwę na np. FitSkutecznieTV i poinformować o tym dotychczasowych widzów.
MaGda
Nie zmieniłam profilu:) Jeśli zmienię, to poinformuję. Ostra dieta? Chyba nie. Ostatnio pokazywane maślane bułeczki drożdżowe do dietetycznych nie należą. Po prostu ostatnio mamy ochotę na lżejsze jedzenie, chyba nic w tym złego nie ma? Jednak „normalne” jedzenie też jest -tylko to, co gotuję, już prezentowałam, więc bez sensu nagrywać raz jeszcze, prawda? Np. dzisiaj na obiad karkówka z ziemniakami, która już tu gościła -o, ta: http://gotuj.skutecznie.tv/2015/04/pieczona-karkowka-w-ziolach-z-ziemniakami/ Wcale nie jest dietetyczna. Czy to oznacza, że mam ją nagrać i wrzucić raz jeszcze? No, absolutnie nie, bo byłoby to absurdalne, prawda?
Z innej beczki: zawsze sądziłam, że jak na blogu jest ponad 1000 przepisów, to można już coś z nich wybrać. Zatem buszujcie, wybierajcie wg własnych upodobań, a jeśli ja akurat mam ochotę na lekkie, to właśnie to będę gotować. I przy okazji zadowolę tych, którzy też właśnie ochotę na lekkie rzeczy mają. Jeśli zaś będę miała chęć na karkówkę czy zawiesistą domową zupę, to ją ku zadowoleniu „tradycjonalistów” ugotuję, a ci którzy chcą „lżej” poszukają wśród innych umieszczonych już lekkich przepisów. Nie dajmy się zwariować. Ps. Mój mąż pasknął śmiechem na sformułowanie „ostra dieta”;) U nas czegoś takiego nie ma. Patrz ten wpis/film: http://gotuj.skutecznie.tv/2014/06/jak-jesc-by-nie-przytyc-i-cieszyc-sie-figura/
Kasia
ha, ha to dobrze, ja jestem zadeklarowaną i zdecydowaną przeciwniczką wszystkich diet, znam filmik jak jeść, żeby nie przytyć, nie wiem czy mam skłonności do tycia, jedzenie uważam za jedną z największych przyjemności i dobrodziejstw danych człowiekowi, nie wyobrażam sobie nie zjeść trzech kosteczek czekolady dzienny albo dwóch, trzech cukierków, i nie tyję. słuchałam kiedyś wypowiedzi dietetyczki, która radziła, aby rano unikać węglowodanów, na śniadanie u mnie to ryba makrela, łosoś, albo jajecznica ze szczypiorkiem, mam tak, że jedzeniem nie tylko lubię się pocieszyć, ale odreagować radosne chwile i sukcesy, gotowanie i kolacja to dla mnie odpoczynek po całym dniu, teraz mamy październik to w mojej kuchni śliwki, jabłka, golonka jakoś mi pasuje do października bo kojarzy się z piwem. Pani jest bardzo kreatywną osobą, no i pewnie dlatego oczekiwania ciągle nowych przepisów, być może trochę zmodyfikowanych. Pozdrowienia, również dla Małżonka.
KasiaW
Mój patent na pieczenie i parowanie w jednym: pieczenie dyni w rękawie do pieczenia 🙂