Ozdobne, szprycowane ringi z cukrem pudrem…
Lekkie i smaczne. I nie do końca typowe, bo z ciasta parzonego:)
Ciasto? Proste i szybkie, bez wyrastania i zbędnej filozofii. Smak: lekki i przyjemny. Pączki same w sobie nie są zbyt słodkie, ale słodyczy nadaje im cukier, którym obficie przyprószam je po ostygnięciu. Przepyszne. I wciągające –ręka sama sięga po kolejne kółeczko;)
Zdecydowanie nadają się na Tłusty Czwartek, ale przyznam, że pojawiają się u nas częściej. Są tak proste do zrobienia, że je po prostu od czasu do czasu robię –do weekendowej kawy czy herbaty, szczególnie, gdy spodziewamy się gości. Mam nadzieję, że te nietypowe, pyszne parzone pączki zagoszczą na Waszym stole, ale uwaga: prawdopodobnie będą gościć krótko, bo zazwyczaj znikają błyskawicznie:)
Składniki oraz szczegółowy przepis podaję poniżej:) Wypróbuj i podziel się Twoją opinią! A oto filmik jak przygotować ozdobne pączki ptysiowe/parzone/wiedeńskie):) Zapraszam do obejrzenia!
Ozdobne pączki ptysiowe (vel parzone vel wiedeńskie)
czas przygotowania: ok. 20 minut
/proporcje na ok. 60 małych ringów (ilość zależy od wielkości)/
- 100 ml wody
- 100 ml mleka
- 60 g masła (ew. margaryny)
- 1/2 łyżeczki soli
- 1/2 łyżeczki cukru
- 150 g mąki
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 4 jajka
- ekstrakt waniliowy (solidny chlust;))
/zapach migdałowy, cytrynowy czy pomarańczowy też będą tu pasować; można też zupełnie pominąć ten dodatek, to już jak uważacie;)/ - tłuszcz do smażenia:
– taki na jakim zazwyczaj smażycie paczki najlepszy smalec, może być też olej
-ilość: tyle, co do smażenia na głębokim tłuszczu (=co najmniej na wysokość pączka) - cukier puder do przyprószenia pączków z wierzchu
Do garnka wlewam wodę, mleko, dodaję sól, cukier oraz masło. Mieszając, zagotowuję tak, by sól, cukier i masło rozpuściły się w mleku.
Kiedy pojawią się pierwsze bąble i mieszanka zacznie się gotować, dodaję mąkę i szybko mieszam, jednocześnie zagniatając całość na gęstą, gładką masę bez grudek (mieszam szybko i energicznie tak, by tego nie przypalić). Gdy jest już gładka, wyłączam grzanie i zostawiam sparzoną mąkę do całkowitego ostygnięcia.
Do zimnej masy dodaję proszek do pieczenia i kolejno dodając po jednym jajku, zaczynam powoli miksować na gładkie, miękkie ciasto bez grudek –kilka minut miksowania wystarczy:) Do ciasta można dodać ekstrakt waniliowy lub inny ulubiony albo np. tartą skórkę z cytryny czy pomarańczy.
Rozgrzewam garnek z olejem/smalcem –ilość: jak na pączki czy do smażenia na głębokim tłuszczu.
Arkusz papieru do pieczenia tnę na 4 kwadraty o takiej wielkości, by zmieściły się na nich 3-4 kółka/pączki.
Gotowe ciasto przekładam do szprycki (lub rękawa do pieczenia) i wyciskam na przygotowany papier, tworząc z ciasta ringi/obręcze takiej wielkości, na jakie mam ochotę:)
Każdy kawałek papieru z kółkami to porcja na 1 smażenie. Wkładam go do gorącego tłuszczu ciastem do dołu, papierem do góry i zanurzam w tłuszczu (widelcem, by się nie poparzyć). Czekam, aż ciasto odklei się, wyciągam tłusty papier (całkowicie zamoczy się w tłuszczu) i odkładam go na talerz, a pączki przewracam na drugą stronę i dosmażam. Smażę zatem krótko z obu stron –smaży się je bardzo szybko i całość idzie całkiem sprawnie. Usmażone przekładam na wyłożony ręcznikiem papierowym talerz lub na metalową kratkę-ruszt, pod którą podkładam ręcznik papierowy i zostawiam do ostygnięcia.
Można zawczasu wyciąć tyle kawałków papieru, by zużyć całe ciasto i wówczas są to kawałki „jednorazowe”. Jednak ja wycinam tylko 4 kawałki papieru i rotuję nimi, bo tak mi łatwiej.
Moja technika:
– zanim zacznę smażyć, mam przygotowane kółka na co najmniej 2 porcje,
– wkładam porcję kółek do gorącego tłuszczu
– i kiedy ta porcja w garnku smaży się, na wyjęty przed chwilą papier szybko wyciskam kolejne kółka
– w tym czasie ciasto w garnku powinno się odkleić, wyciągam tłusty papier, delikatnie strząsam nadmiar tłuszczu do garnka, a papier układam na talerzu (by nie potłuścić blatu;))
– pączki w garnku przewracam widelcem na drugą stronę, dosmażam i wyjmuję
– wkładam kolejną porcję czekających już w kolejce kółek,
– i powtarzam, aż do skończenia ciasta:)
Kiedy ostygną, posypuję obficie cukrem pudrem i gotowe, można podawać.
Znikają w dniu smażenia, więc w sumie nie wiem jak smakują nazajutrz. Stąd stwierdzam: najlepsze w dniu smażenia:)
Smacznego:)
:: Spróbujesz? A może już po wszystkim i zajadasz się… ze smakiem:)?
Wyślij link do przepisu znajomym i/lub wpisz kilka słów w Komentarzach, dzieląc się Twoją opinią -dziękuję!
4 Komentarze
Ania
Polecam!!! Dzis zrobiłam te paczusie .. cała rodzina zachwycona
dziekuje za przepis Madziu
Anna
Świetny pomysł z przenoszeniem razem z papierem.
Muszę spróbować.
MaGda
Nie mój, ale z powodzeniem stosuję od lat:)
jolka471
pomysł doskonały
bardzo dziękuję za udostępnienie !