Domowy i pyszny pełnoziarnisty chleb razowy…
U mnie ze słonecznikiem i siemieniem lnianym, ale ziarna można wybrać w zasadzie dowolne i wszystko, co pasuje do chleba tutaj także się odnajdzie.
Pytaliście nie raz o chleb z mąką razową lub pełnoziarnistą, to jest jedna z propozycji, czyli chleb który bardzo mi smakuje. No i co ważne jest banalnie prosty do przygotowania;) Tym razem z drożdżami instant (dla odmiany do tego prezentowanego wcześniej, bazującego na mące pszennej).
Jeśli Wam się spodoba, to można od razu zerknąć na ten przepis: https://skutecznie.tv/2010/09/fenomenalnie-prosty-chleb/ Jest starszy, video-przepis zrobiłabym i zmontowałabym teraz zupełnie inaczej, ale składniki i sposób wykonania są jak najbardziej aktualne, więc przepis jest jak najbardziej OK;)
Składniki oraz szczegółowy przepis podaję poniżej:) Wypróbuj i podziel się Twoją opinią! A oto filmik jak zrobić chleb pełnoziarnisty razowy:) Zapraszam do obejrzenia!
Chleb pełnoziarnisty razowy
czas przygotowania: ok. 15 minut pracy własnej + 60 i 25 minut na wyrastanie + 85-90 minut pieczenia
/proporcje na 1 bochenek pieczony w mniejszej keksówce (moja o wymiarach 25 cm x 11,5 cm); można robić z podwójnej porcji, wówczas wychodzą 2 bochenki, wtedy 1 zamrażam i tak jest nie tylko praktyczniej, ale i ekonomiczniej/
info: składniki odmierzam szklanką o poj. 250 ml
- 2 i 1/2 szklanki mąki pszennej typ 1850 pełnoziarnistej lub graham
- 1 szklanka maki pszennej razowej typ 2000
- 1/2 szklanki siemienia lnianego
- 1/2 szklanki łuskanych ziaren słonecznika
- 1/3 szklanki (solidna garść;)) otrębów pszennych lub żytnich
- 1 łyżka cukru
- 1 i 1/2 łyżeczki soli
- 1 paczuszka drożdży instant (7-8 g w zależności od producenta) -takie na 0,5 kg mąki
/ten chleb zawsze piekłam z instant, ale sądzę, że świeże też jak najbardziej się sprawdzą. Precyzyjnych ilości nie podam, bo nie mam wypróbowanych, ale zaczęłabym od 30g na 1 bochenek, a gdyby było za mało, to przy następnym pieczeniu dałabym 50g/ - 500 ml letniej/ciepłej wody
- do posypania z wierzchu: mąka, otręby lub ulubione ziarna (w prezentowanej wersji: ziarno słonecznika
Blachę natłuszczam i przyprószam tartą bułką (natłuszczam smalcem, wówczas po upieczeniu idealnie wychodzi z blaszek) lub wykładam papierem do pieczenia.
Do miski wsypuję mąkę, siemię lniane, słonecznik, otręby i cukier, sól i drożdże. Składniki suche dokładnie mieszam, rozprowadzając je równomiernie w misce.
Wlewam wodę i dokładnie mieszam do połączenia składników –łyżką lub mikserem.
Spokojnie można to zrobić łyżką, ale ja lubię je wyrobić mikserem z nakładkami do ciasta drożdżowego („haki”), bo uważam, że wtedy jest lepsze i tę metodę polecam.
Miskę przykrywam czystym ręcznikiem kuchennym i zostawiam w ciepłym nieprzewianym miejscu do wyrośnięcia na jakieś 60 minut.
W miesiącach chłodniejszych można wstawić do większej miski z ciepłą wodą lub do rozgrzanego do 50 st. C piekarnika, w cieplejszych stawiam np. na słońcu (ale w pomieszczeniu, nie na zewnątrz;))
Wyrośnięte przekładam do przygotowanej keksówki. Ugniatam starannie łyżką zamoczoną w wodzie, by „wygładzić ciasto” z wierzchu i docisnąć ciasto do dna tak, by w chlebie nie było pustych przestrzeni.
Posypuję z wierzchu obficie ziarnem słonecznika i zwilżoną w wodzie łyżką dociskam go do ciasta tak, by się dobrze trzymał. Ponownie przykrywam ściereczką i zostawiam do wyrośnięcia na kolejne 20-30 minut, a tak naprawdę do czasu, aż wyrośnie do brzegów keksówki.
Przed upływem tego czasu nagrzewam piekarnik do 200 st. C.
Wyrośnięty bochenek spryskuję wodą (wlana do atomizera lub po prostu dłonią) i wstawiam do rozgrzanego do 200 st. C piekarnika. Piekę na drugiej półce od dołu w funkcji grzanie góra-dół (bez termoobiegu) przez 80-90 minut. Tak naprawdę czas pieczenia zależy od piekarnika, więc trzeba obserwować –np. u mnie piecze się 85 minut i jest ok. Nie otwieram piekarnika podczas spieczenia!
Upieczony wyjmuję z piekarnika i od razu z foremki. Studzę na raszce/ruszcie z piekarnika, dzięki czemu ostygnie szybciej i nie zawilgotnieje od spodu. Nie kroić, nie ruszać przed upływem co najmniej godziny, bo musi dobrze wystygnąć!
Na czas studzenia można przykryć czystym ręcznikiem kuchennym, by stygnąc lekko parował, skórka wtedy lekko zwilgotnieje i będzie nadal chrupka, ale przyjemniejsza do jedzenia. Ja czasem przykrywam, czasem nie, więc powiem, że to przykrycie naprawdę robi różnicę.
Kiedy ostygnie, można kroić i podawać.
Smacznego:)
:: Spróbujesz? A może już po wszystkim i zajadasz się… ze smakiem:)?
Wyślij link do przepisu znajomym i/lub wpisz kilka słów w Komentarzach, dzieląc się Twoją opinią -dziękuję!