Dzisiaj czekoladki z amarantusem, czyli kolejna odsłona prostych domowych czekoladek.
Super szybkie do zrobienia i bardzo ciekawe zarówno w smaku, jak i w teksturze: serwują świetne wrażenia podczas jedzenia;) Staram się ograniczać słodycze (i sobie, i dzieciom;)), ale tak przyrządzone czekoladki od czasu do czasu bardzo chętnie podjadam. Są smaczne i naprawdę niewymagające. Do ich zrobienia nie trzeba nawet foremek, wystarczy płaska powierzchnia wyłożona matą silikonową lub papierem do pieczenia i tyle. Ja na przykład korzystam z blachy, szczegóły w video przepisie.
To co? Życząc słodkiego dnia, serdecznie zapraszam!
Składniki oraz szczegółowy przepis podaję poniżej. Wypróbuj i podziel się Twoją opinią! A oto krótki filmik jak zrobić czekoladki z amarantusem (domowe, cienkie, chrupiące):) Zapraszam do obejrzenia!
Czekoladki z amarantusem (domowe, cienkie, chrupiące)
czas przygotowania: 10 minut + czas zastygania czekolady (30-50 minut w lodówce: im cieńsze, tym krócej)
/proporcje na dużą blachę, ilość czekoladek zależy od ich grubości: im cieńsza warstwa masy, tym większa powierzchnia i tym więcej czekoladek; można robić z połowy składników/
- 200 g ciemnej czekolady (najlepiej jakiejś dobrej gatunkowo, o dość wysokiej zawartości kakao)
/można podmienić na dowolną ulubioną czekoladę, także mleczną i białą, ale z ciemną czekoladki są bardziej wartościowe odżywczo/ - 3 szklanki amarantusa ekspandowanego
- opcjonalnie inne dodatki np.:
– łuskane nasion konopi, mak, sezam, itp.
– odrobina ostrej mielonej papryki lub chili
– odrobina cynamonu (mielony), itp.
W dużej szklanej misce roztapiam czekoladę –w mikrofalówce lub w kąpieli wodnej. Ma być roztopiona, płynna, ale nie gorąca.
Do roztopionej wsypuję amarantus i starannie mieszam do połączenia składników i równomiernego rozprowadzenia w masie. Ja dodaję go stopniowo, dążąc do odpowiedniej konsystencji: ma być gęsta.
Blachę (taką, która zmieści się lodówce;)) wykładam silikonową matą lub folią spożywczą lub papierem do pieczenia (śliską powierzchnią ku górze). Dzięki temu czekoladki łatwiej zdjąć po zastygnięciu.
Wykładam masę i rozprowadzam na dnie, starannie wyrównując. Dokładnie ją przy tym ubijam, dociskam do dna, dzięki czemu czekoladki po zastygnięciu będą spójne i zwarte.
Kiedy masa jest już porządnie ubita i wyrównana, kroję ją w kostki, batony lub tak, jak chcę je mieć pokrojone. Przed zastygnięciem kroi się ją łatwo, po zastygnięciu zostaje krojenie „na siłę” lub łamanie na nieregularne kawałki. Korzystam z radełka lub kółka do pizzy, ale spokojnie można zwykłym nożem, starając się nie naruszyć struktury i ubicia masy.
Obecnie najchętniej robię takie płaskie czekoladki, bo najlepiej nam właśnie w tej postaci smakują. Można też zrobić je w foremkach silikonowych (takich, w których robiłam wcześniejsze czekoladki np. te: https://skutecznie.tv/2018/04/czekoladki-ze-slonecznikiem/) lub uformować z masy małe czekoladki (np. chipsy/kółka) na desce lub talerzu wyłożonej folią spożywczą. Spróbujcie, ale ja stoję na stanowisku, że taki płaskie są lepsze;)
Blachę wstawiam do lodówki 30-60 minut, a tak naprawdę do czasu, a czekolada zastygnie.
Po schłodzeniu wyjmuję z blachy i delikatnie łamię wzdłuż linii cięcia na takie kawałki w jakich chcę ją podać lub zapakować –np. w pojedyncze kostki lub tabliczki składające się z 6 czy 8 kostek. I można się częstować.
Resztę przekładam do pudełka, i wstawiam do lodówki –raz, że schłodzone są smaczniejsze, a dwa: tak czy tak przechowuję je w lodówce;)
Podaję do kawy/herbaty tak, jak podawałabym czekoladę. Zawijam w papier śniadaniowy pocięty na mniejsze kawałki i pakuję dzieciom do szkoły (lub nam do pracy;)). Trzymam w domu w znanym wszystkim miejscu i kto ma ochotę, to sięga po kosteczkę czy dwie… no chyba, że to moje dzieci, które raczej na tak małej ilości nie poprzestają:)
Tak jak w przypadku innych słodyczy i te łakocie należy jeść świadomie tzn. cieszyć się smakiem i wartościowymi składnikami, ale jednak je dawkować, bo są dość kaloryczne;) Ja patrzę na nie po prostu jak na domowe słodycze –można jeść, ale z umiarem.
Smacznego!
:: Spróbujesz? A może już po wszystkim i zajadasz się… ze smakiem:)?
Wyślij link do przepisu znajomym i/lub wpisz kilka słów w Komentarzach, dzieląc się Twoją opinią -dziękuję!
Skomentuj